Uważacie to ogólnie za dobry pomysł żeby wywalało z serwera za 3 team kille ?
Ja mam zawsze tak że jak sie zbliża koniec planszy to mnie wywala i nigdy nie z mojej winy bo zawsze jakiś palant sie podstawi po lufe

Fakt to jest troche bezsensu po pierwsze jak kolega wyzej napisal, ze ktos sie pod lufe podstawi lub jak np nalot kogos mi zabije z teamu.BEZSENS nie powinno wywalac gdyz wtedy gra nie jest juz przyjemna

To, że ktoś Ci wleci pod lufe to nie jest tylko jego wina ^^. Powinieneś uważać gdzie strzelasz ;P.

Moim skromnym zdaniem wywalanie za 3 TK jest wręcz wspaniałym pomysłem ;P. Nie wiem czy wiecie ale za każde zabicie swojego odejmuje wam pkt ;P. To jest taka swoista ochrona przed kompletnym pogrążeniem się.

Moim zdaniem to jest potrzebne i dobre właśnie nadaje przyjemość graniu. Jakby nie było teamkill'ów to by się siedziało w jednym miejscu i sprayowało jak leci.Ja zwykle grywam na sztabie więc nie raz mi się zdarza zrobić teamkill'a jednym granatem ale nie narzekam. Ryzyko wkalkulowane w grę
A jak ktoś ma wejść pod lufę to lepiej być przed nim, wtedy nie ma ryzyka, że go uszkodzisz.
Mnie tylko denerwuje jak mam jednego kill'a do śmigłowca szturmowego i obrywam od swojego
Ale na tym polega urok i przekleństwo tej gry.

To jest dobre rozwiązanie, ale gdy...
Jungle, biegnę rozbroić pakę, stoi koleś za bs'em, strzelam, wybiega mój, pod moją lufę drąc się "Mój frag do ch**a!!!", po czym zabiłem go, ale przez to że musiałem strzelać przez niego, wróg nie padł i mnie zabił.

Array, podobna akcja jak na Jungle, koleś za bs'em, strzelam, wybiega mój pod lufę (teraz bez okrzyku), przestaje strzelać żeby go nie ubić, padamy obaj.

Teamkill - kto wymyślił ten idiotyzm! Owszem, nagły dead w przypadku złego nawrotu wściekłego Harriera który zbombardował swoich był irytujący, ale zabijanie swoich jest jeszcze gorsze. Zwykle kończy się to tym, że gracz przypadkiem zabity "odwdzięcza się", i zwykły DMD zamienia się w chodzenie z M60 na powiększonym magu, a niech ktoś tylko trafi z paczki MiniGuna - masakra. I jeszcze te fałszywe "sorry, my fault", jakby ktoś serio poczuł się pociągnięty do odpowiedzialności aby przypadkiem/celowo zabitego swojaka przepraszać...