Pomysł na co-op w Modern Warfare 3 jest dość prosty – wrzucamy na mapę dwójkę graczy i wypuszczamy na nich następne, coraz mocniejsze fale przeciwników. Początkowo są to pojedynczy napastnicy, później większe grupy, a w końcu psy, helikoptery i potężnie opancerzeni żołnierze. Pomiędzy falami, a nawet w ich trakcie, możemy posłużyć się specjalnymi dodatkami – zmienić uzbrojenie, dokupić amunicję, skorzystać z pomocy innych żołnierzy, a nawet rozstawić automatyczne wieżyczki. Brzmi to wszystko bardzo standardowo i dokładnie tak jest. Różnica polega na tym, że twórcy dysponują bodaj najprzyjemniejszą, najprzystępniejszą i najbardziej wciągającą mechaniką rozgrywki w gatunku strzelanek pierwszoosobowych.
Wraz z jednym z producentów gry zmierzyliśmy się z przeciwnikami na stosunkowo małej mapce, umiejscowionej w przytulnym miasteczku. Graficznie Modern Warfare 3 prezentuje cechy poprzednich odsłon serii – nie jest gigantem jeśli chodzi o liczbę poligonów, ale mimo wszystko może podobać się, głównie dzięki pracy włożonej w detale otoczenia (napisy, plakaty, znaki i mnóstwo przedmiotów). Po jednej stronie lokacji znajdowało się kręte przejście, w środku budynek, do którego można wejść, a po drugiej schody prowadzące na uliczkę na wzgórzu. To miejsce było szczególnie dobrym punktem w przypadku późniejszych, trudniejszych fal. Jedna osoba mogła obstawiać schody po lewej, a druga drogę prowadzącą w dół po prawej.
Zabawę rozpoczęliśmy z pistoletem i granatami. Sterowanie i poruszanie się nie sprawiało najmniejszych problemów – w końcu seria Modern Warfare wypracowała pewne standardy w tym zakresie. Od razu przystąpiliśmy do eliminowania nielicznych żołnierzy. Padającym ciałom towarzyszyły charakterystyczne cyferki reprezentujące zdobyte doświadczenie i pieniądze. W każdym momencie bitwy można było wydać je na nowe bronie, ulepszenia do nich oraz amunicję.
Arsenał został podzielony na pistolety, pistolety maszynowe, karabiny i inne elementy, które raczej niczym nie zaskoczą fanów militariów. System ulepszeń spluw pozwalał za to wprowadzać po dwie modyfikacje do każdej z nich – chodziło o dodanie celownika, aby poprawić celność oraz zwiększenie pojemności magazynka. W wielu sytuacjach przydawał się efektowny atak nożem. Poszczególne pukawki miały swój styl i wymagały stosowania różnych taktyk. W razie braku pieniędzy, można było też oczywiście zebrać broń pokonanych przeciwników.
W kolejnych falach wrogowie wypuścili psy bojowe a także atakowali z ładunkami wybuchowymi przytwierdzonymi do w swoich ciał. Zaminowani żołnierze stawali się niebezpieczni również po śmierci – ich zwłoki po prostu znikały w potężnych wybuchach. W jednej sytuacji znaleźliśmy się za blisko i padliśmy rażeni siłą eksplozji. Na szczęście, system wskrzeszania partnerów pozwala pomóc kompanowi – postać wykrwawia się przez chwilę, co daje drugiej osobie trochę czasu na zapanowanie nad sytuacją. Kiedy jednak zginą obaj gracze, zadanie zostaje przerwane.
Kulminacyjnym punktem programu okazały się helikoptery – żeby je pokonać musieliśmy schować się pod dach i stamtąd prowadzić ostrzał. Po dwunastej fali zmierzyliśmy się za to z opancerzonymi juggernautami. W walce z nimi przydały się dodatkowe gadżety.
Przez całą rozgrywkę mieliśmy podgląd ikonek wskazujących punkty z modyfikacjami: wspomniane miejsce, gdzie można kupić broń, skrzynkę z gadżetami specjalnymi oraz komputer ze wsparciem powietrznym. W drugiej grupie dodatków kryją się takie elementy jak wieżyczki z karabinami lub wyrzutnikami granatów. Działka można przenosić i rozstawiać w dowolnym miejscu – w danym momencie wolno mieć tylko jedno z nich. To wystarczyło do zapanowania nad sytuacją w jedenastej i dwunastej fali. Patent w stylu tower defense wydaje się ciekawym urozmaiceniem walki i wprowadza dodatkowy akcent taktyczny. Wspomniane wsparcie z powietrza to jeszcze jedna kategoria „kół ratunkowych”. W tym przypadku przyzywamy na pole bitwy wsparcie drużyny żołnierzy lub komandosów wyposażonych w tarcze. Ogólnie rzecz biorąc, liczba nowości, ulepszeń i taktyk wydała się całkiem spora, więc na polach bitew nie będzie można się nudzić.
Sieciowy dodatek dla dwóch graczy wydaje się dobrym pomysłem i na pewno ponownie przyciągnie przed ekrany osoby, które wspólnie przechodziły mapy typu Spec Ops. Nie jest to może żadna rewolucja czy szczególnie ambitne podejście do tematu, ale mimo wszystko tryb powinien znaleźć wielu amatorów.
Szymon „Hed” Liebert - gry-online.pl
|