W ubiegłym miesiącu, gdy społeczność graczy oczekiwała z niecierpliwością premiery Black Ops, najnowszej odsłony serii Call Of Duty, świat obiegła informacja, że twórcy ze studia Treyarch gorączkowo próbują zatrzymać i ukryć wyciek gry. Mimo że częściowo im się to udało, to Black Ops i tak znalazło się w sieci na tydzień przed premierą. Oto historia jak do doszło przecieku, jak został przeprowadzony i czemu w ostatecznym rozrachunku to jednak pirat wygrał.
W połowie października pojawiły się doniesienia, że sklepowa wersja mocno wyczekiwanego Black Ops została skradziona z tłoczni w Alabamie, a Josh Olin z Treyarch despercko próbuje powstrzymać problem.
Najwyraźniej ktoś, kto posiadał kopię Black Ops zaoferował ją przez internet użytkownikowi znanemu jako "Ungodly Leaker", który był zamieszany we wcześniejszy wyciek Halo:Reach. W celu zdobycia funduszy by kupić grę (sprzedawca chciał za nią 450$), Ungodly Leaker rozpoczął zbiórkę pieniędzy na pewnym forum internetowym.
Fundusze zebrano i mimo że nie znano sprzedawcy, przesłano mu połowę środków w formie zaliczki. Resztę miał otrzymać przy przekazaniu płyt. I w tym momencie pojawił się problem. Ktoś, kto później okazał się Joshem Olinem, obserwował cały przebieg transakcji. Po sprawdzeniu adresu IP, okazało się, że faktycznie był to pracownik Treyarch.
Olin ostrzegł zamieszanych, że lepiej dla nich będzie, jeśli gra nie wycieknie - w jakiś sposób udało mu się dotrzeć do prywatnych numerów telefonów. Zostało uzgodnione, że kopia gry zostanie przekazana Treyarch, w celu przewiezienia w bezpieczne miejsce.
W tym przypadku poszczęściło się Treyarch, jednak nie wiedzieli o innych źródłach przecieku...
"Tydzień, lub trochę wcześniej wcześniej zacząłem otrzymywać kilka ciekawych tropów - kilku z moich stałych kontaktów / źródeł informowało mnie, że będą w posiadaniu gry w przeciągu kilku dni i sprzedadzą mi ją po przyzwoitej cenie" - powiedział jeden z kluczowych sprawców przecieku Call Of Duty Black Ops na Xbox 360. "Oczywiście siedziałem cicho i nie wychylałem się, co jest najlepszą rzeczą w takich przypadkach. Nigdy nie wiadomo co się może zdarzyć"
30 października, pirat znany jako T.P, miał 2 oddzielne źródła, które miały go zaopatrzyć w grę. Jednak 30 to był sobota, co oznacza, że gra by nie dotarła przed 2 listopada - za późno dla kogoś przyzwyczajonego do szybkiego otrzymywania gier z sieci.
Nieoczekiwanie pojawiło się kolejne źródło, które nie dość, że posiadało oryginalną płytę, to było w stanie zgrać pliki do obrazu ISO. Po potwierdzeniu autentyczności, zawarto umowę. Koszt to 50$.
Dostawca wysłał podzielone na 70 części pliki gry na jeden z serwisów hostingowych (kilka z części nich miało różne hasła). Kolejnym krokiem było rozprzestrzenienie plików po całym świecie, przy czym T.P otrzymał pomoc od jednego z członków sceny warezowej. Przez mocno szyfrowane połączenia, pliki powędrowały do jednego z największych prywatnych trackerów sieci torrent i na kilka serwerów Usenet.
"Kiedy ISO było wysyłane, otrzymywałem wiele obelg i gróźb śmierci na forach, IRC'u i MSN. Robi mi się niedobrze, kiedy ludzie oczekują czegoś za nic i gdy pojawi się małe opóźnienie, wydaje im się, że mają prawo do narzekań".
Pod koniec dnia gra była udostępniona w prawdziwie "pirackim" stylu. Tyle, że "spiracono" T.P. Ktoś inny przypisał sobie "zasługi" i wrzucił do sieci wersję, która to narobiła najwięcej zamieszania w sieci p2p - Call of Duty Black Ops READNFO XBOX360-FW, mimo że w serwisach typu Releaselog, pozycja ta była oznaczona jako skradziona od T.P, który swoje pliki zamieścił jedynie godzinę wcześniej.
"Byłem pierwszy i jest to ogromna motywacja. Wielu mnie zapamięta na miesiące, czy nawet lata i rozpozna moją pracę [złodzieja - przyp. autora]. Lubię widzieć moją pracę w internecie, gdy ludzie mi dziękują [jeśli już, to chyba powinni dziękować Treyarch - przyp. autora].
Call Of Duty: Black Ops tylko na jednym z popularniejszych trackerów zostało pobrane ponad pół miliona użytkowników i można śmiało założyć, że jest to jedna z najczęściej (jeśli nie najczęściej) pobieranych gier w 2010.
Poza głównym tematem
Cała historia pokazuje, że gry są i będą łamane i udostępniane za darmo, zwłaszcza gdy okazuje się, że nie jest wielkim problemem zdobyć kopię nawet przed premierą. Zbyt wiele osób przyzwyczaiło się do darmowego dostępu do płatnych programów i walka z piractwem jest praktycznie skazana na niepowodzenie. Wyobraźcie sobie jednak, że ktoś kradnie Wam rower, samochód... czemu nie, skoro stoi sobie poprostu na ulicy. A że zabezpieczony? Łańcuch można przeciąć, alarm wyłączyć i jest to postępowanie niemal takie samo jak łamanie gier. Zaraz pojawią się argumenty, że Activision wystarczająco sobie napchało już kieszeń. A co z małymi studiami, którzy wypuszczą świetną produkcję, a połowa zamiast kupić, poprostu ją ściągnie?
Jeśli już musicie ściągać, to weźcie sobie do serca to, co znajduje się w plikach .nfo, większości grup scenowych "Jeśli podoba Ci się ta gra - KUP JĄ".« poprzednia | następna » |
---|